Goniec Bartoszycki: Hiszpańska przygoda

Mateusz Kozłowski ma dopiero 13 lat, ale już porzucił rodzinne miasto i wyjechał do Hiszpanii. Uczy się tam i trenuje piłkę nożną, z którą pierwszy kontakt miał w szkółce Legia-Bart Bartoszyce. — Zobaczymy, co czas przyniesie — mówią rodzice chłopca.

Autor: Grzegorz Kwakszys, g.kwakszys@gazetaolsztynska.pl

Kiedy wiosną zbliżał się powoli koniec roku szkolnego, rodzice 13-letniego Mateusza Kozłowskiego z Bartoszyc stanęli przed dylematem. Ich trenujący w Szkółce Piłkarskiej Legia-Bart syn garnął się do piłki. Szkółka jednak nie miała już drużyny dla jego rocznika, a w drugim miejscowym klubie piłkarskim, Victorii, taki zespół jeszcze nie powstał (utworzono go dopiero latem). W końcu postanowili: wysyłamy Mateusza do Hiszpanii.

Było nad czym myśleć
Tak naprawdę o wyjeździe syn rozmawiali od kilku miesięcy. Legia-Bart ściśle współpracuje z Polish Soccer Skills. To projekt, który zakłada pracę z dziećmi na treningach według hiszpańskich wzorców. Udział w nim bierze kilkadziesiąt klubów w całej Polsce, a w pracę zaangażowani są nawet byli reprezentanci kraju. W swojej ofercie Polish Soccer Skills ma m.in. obozy dla utalentowanych zawodników. Na kilku był też Mateusz Kozłowski. Podczas jednego z nich rodzice chłopca usłyszeli o możliwości wyjazdu do Hiszpanii, by tam kontynuować naukę oraz trenować w jednym z madryckich klubów. Zdaniem trenerów chłopak był do tego przygotowany. 
— Zastanawialiśmy się nad tym z żoną przez kilka miesięcy. Przede wszystkim porozmawialiśmy z Mateuszem. Ten stwierdził, że chciałby spróbować. Lataliśmy do Hiszpanii zobaczyć, jak to wygląda na miejscu. Kiedy więc zapadła decyzja o wyjeździe, zaczęliśmy przygotowywać się do tego, również mentalnie. W domu Mateusz musiał robić wszystko tak, jak by nas już przy nim nie było. Do tego dwa razy w tygodniu uczył się języka hiszpańskiego — mówi Marcin Kozłowski, ojciec młodego zawodnika.

To trzeba nadrobić
Pod koniec sierpnia Mateusz spakował się i opuścił Bartoszyce. Trafił do Madrytu, do klubu Las Rozas CF, gdzie trenuje w grupach młodzieżowych. 
— Ćwiczymy raz dziennie, trzy razy w tygodniu. W sobotę gramy mecz, a w niedzielę mamy jeszcze zajęcia indywidualne. Muszę przyznać, że treningi są lepsze niż w Polsce. Bardziej wymagające i kładące większy nacisk na dyscyplinę. W ogóle w Hiszpanii ważne są trzy sprawy: nauka, treningi pod względem motorycznym i technicznym oraz osobowość — mówi Mateusz Kozłowski 
— Właśnie z techniką i motoryką syn miał po przyjeździe do Hiszpanii największe problemy, ale te piłkarskie elementy generalnie kuleją w Polsce. Dlatego ma nawet dodatkowe zajęcia, by nadrobić już to na miejscu — dodaje Marcin Kozłowski. 
Od momentu wyjazdu z Bartoszyc Mateusz nie był jeszcze w domu. Przyjedzie dopiero przed świętami Bożego Narodzenia. W Madrycie mieszka u rodziny, która współpracuje z Polish Soccer Skills.
— Myślę, że moja aklimatyzacja jeszcze trwa i nie jest najgorzej, chociaż brakuje mi polskiego jedzenia — śmieje się Mateusz. — Rodzina, u której mieszkam, również się stara, abym lepiej się przystosował do kultury hiszpańskiej. Język do komunikacji mam opanowany dosyć dobrze, jednak sama nauka sprawia mi trochę problemów. Od razu trafiłem do drugiej klasy gimnazjum i nie do końca rozumiem wielu słówek w szkole — dodaje.

Zachowują spokój
Trenując w Hiszpanii każdy dzieciak z pewnością marzy, by w przyszłości zastąpić Leo Messiego w Barcelonie lub Cristiano Ronaldo w Realu Madryt. Zresztą wszystko zaczyna się właśnie od marzeń. Rodzice Mateusza podkreślają jednak, że spokojnie podchodzą do kwestii ewentualnej kariery piłkarskiej syna.
— Nic się nie stanie, jeśli nie zostanie profesjonalnym zawodnikiem. Zawsze może być trenerem, managerem. Skończy szkołę, będzie znał trzy języki. Dla nas najważniejsze, że jest tam szczęśliwy, podoba mu się w Hiszpanii. Nam wtedy też jest łatwiej będąc tutaj bez niego — mówi ojciec Mateusza.
Dlatego też rodzice na razie nie mówili synowi, że zainteresowanie nim wykazali trenerzy zajmujący się młodzieżą w Atletico Madryt.
— Nie chcemy, żeby się podpalał. My też zachowujemy spokój. Ale trener Mateusza dostał sygnał odnośnie zainteresowania nim przez Atletico. Tam zresztą każdy trening, każdy mecz obserwuje duża liczba skautów. Gdyby Mateusz trafił do Atletico, to na początku na pewno nie grałby od razu w pierwszej drużynie swojej kategorii wiekowej, ale niech to będzie drugi zespół, nawet trzeci, to i tak poziom sportowy i organizacyjny będzie dużo wyższy. Zobaczymy jednak co przyniesie czas — mówi Marcin Kozłowski.

Źródło: Goniec Bartoszycki